czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział 26

Rose POV:

- Więc nie jesteście parą? - rudowłosa patrzy na mnie podejrzliwie, jedząc swoje frytki. Swoją drogą, bardzo pożywne dania serwują w tym, podobno, najlepszym liceum w mieście. Przewracam oczami i potakuję niechętnie głową - Ale mieszkacie razem. I to on to zaproponował - duma sama do siebie - Musi coś do ciebie czuć! Jestem tego pewna! - wykrzykuje trochę za głośno, gdyż dziewczyny siedzące przy stoliku obok, spoglądają na nas. Uciszam ją.
- Lubi mnie - dziewczyna prycha na to stwierdzenie.
- Jasne. To musi mieć duże mieszkanie, jeśli ma zamiar zamieszkać ze wszystkimi osobami, które lubi - sarka i podnosi się, gdy dzwonek rozbrzmiewa po pomieszczeniu. Zbieram swoje rzeczy i ruszamy w stronę klasy historycznej, w której właśnie mamy mieć zajęcia. Jest to moja ostatnia lekcja, więc tym bardziej cieszę się, że jest to historia. Nauczycielka jest około czterdziestoletnią brunetką, która swoim opowiadaniem potrafi jak nikt zachęcić do słuchania.

***

- Hej! Już jestem! - krzyczę z korytarza aby Matt mnie usłyszał. Zdejmuję buty i odkładam torbę na stolik, po czym ruszam na poszukiwanie chłopaka. Spotykam go w jego pokoju. Kartki, jak i ołówki porozrzucane są wokół niego. Jest to znajomy widok, który miałam okazję już pary razy widzieć, więc domyślam się, że coś rysuje. 
- Cześć, jak w szkole? - rzuca mi przelotne spojrzenie, klepiąc miejsce obok siebie. Odpowiadam lakonicznie, bardziej zaciekawiona tym co tworzy. Podnoszę z ziemi jedną z kartek. Przedstawia ona Daisy jako księżniczkę. Uśmiecham się szeroko.
- Musisz jej to pokazać - sugeruję. Nie uzyskując odpowiedzi, spoglądam na niego. Zakłopotanie maluje się na jego twarzy.
"Nikomu nie pokazuje swoich obrazów"
Przypominają mi się słowa Josha.
- Tak myślisz? - pyta niepewnie.
- Mhm... Jeśli tylko chcesz - dodaję, aby nie wywierać na nim presji. Skanuję jego zamyśloną twarz, aż trafiam na czarną smugę na policzku. Chichoczę pod nosem, co spotyka się z niezrozumieniem z jego strony. Nie myśląc długo podnoszę dłoń, próbując zetrzeć ołówek, ale tylko pogarszam sprawę rozmazując go. 
- Nie przywitałaś się ze mną - marszczę brwi. Blondyn uśmiecha się chytrze, nadstawiając policzek. Przewracam oczami i chcę go pocałować, ale w ostatniej chwili przekręca głowę i moje wargi lądują na jego. Od razu pogłębia pocałunek, mrucząc w moje usta.
- Pierwszy raz to ty mnie pocałowałaś - szczerzy się ukazując dołeczki. Rumienię się pod jego intensywnym spojrzeniem, burcząc pod nosem, że to on mnie oszukał. Podciągam się wyżej na łóżku i opieram plecami o zagłówek. Chłopak opada obok mnie. 
- Jutro mam pierwsze zajęcia. Do końca października... - urywa, obracając się w moją stronę.
- Co do końca października? - zachęcam go, widząc jak ciężko mu to powiedzieć.
- Muszę oddać akt - nasze oczy się spotykają, a moje policzki płoną czerwienią, gdy dociera do mnie sens jego słów. Cholera, przecież zgodziłam się mu pozować - Ej, spokojnie. Mam jeszcze czas - uśmiecha się delikatnie.
- Obejrzyjmy jakiś film - wyskakuję z propozycją, jednak szybko markotnieję, gdy słyszę odpowiedź.
- Przeprasza, nie mogę. Wychodzę z kumplami - tłumaczy. Czuję się jak kretynka, gdy próbuję nie pokazać swoich emocji. Nie wiem dlaczego myślałam, że będzie chciał spędzić ze mną czas. Ma przecież swoje życie. Zła na siebie za to, że ogarnia mnie zazdrość, próbuję powstrzymać grymas zawodu. Przecież tam gdzie pójdą na pewno będzie dużo dziewczyn.
- Nic się nie stało - wymuszam uśmiech, który posyłam blondynowi. Widzę jak coś go gryzie i patrzy na mnie uważnie - Na prawdę! To tylko taka luźna propozycja. Podnoszę się, chcąc jak najszybciej być sama.
- Nadrobimy to kiedy indziej - słyszę za sobą ale nie odwracam się do niego, wychodząc na korytarz. Szybko podążam do swojego pokoju i zamykam drzwi, opierając się o nie.
Jesteś żałosna, Rose.
Do końca dnia nie unikam Matta. Byłam tylko w kuchni i w łazience. Około godziny dwudziestej, słyszę pukanie do drzwi. Domyślam się, że to Matt, więc szybko podnoszę książkę, udając że ją czytam, po czym krzyczę aby wszedł.
- Chciałem powiedzieć tylko, że już wychodzę - słyszę, więc odwracam wzrok w jego stronę. Przyglądam się jego idealnie ułożonej fryzurze. Blond kosmyki tworzą artystyczny nieład i można by pomyśleć, że nic z nimi nie robił jednak ja wiem, że musiał poświęcić dużo czasu aby tak je ułożyć.
Na sobie ma białą koszulkę, zakrytą skórzaną kurtką. Długie nogi oplatają czarne, wąskie spodnie, które wyglądają jak uszyte specjalnie dla niego. Na nogach goszczą najnowsze nike. Wygląda seksownie, szczególnie z tym jego zadziornym uśmieszkiem na twarzy gdy dostrzega, że mu się przyglądam. Płonę rumieńcem, spuszczając szybko wzrok. Słyszę jego ochrypły śmiech. Oddycham z ulgą, gdy wychodzi nie komentując mojego zachowania.
W mojej głowie zaczynają się kłębić myśli o tym, że dla kumpli by się tak nie stroił. Zamykam oczy, chcąc wyzbyć się negatywnych emocji, ale nic mi to nie daje. Wręcz przeciwnie, wyobraźnia podsuwa mi obrazy Matta całującego, przytulającego inną dziewczyną. Jęczę bezsilnie, wstając aby zabrać laptop. Klikam przycisk i już po chwili na ekranie, pojawia się głowa mojego najlepszego przyjaciela. Przez tą całą przeprowadzkę nie mieliśmy dobrego kontaktu, więc nie licząc krótkich wiadomości, mamy rozmawiać pierwszy raz od tygodnie. Oczywiście brunet wysuwa takie same wnioski, jak Emily wcześniej, że moje mieszkanie z blond księciem, nie przestał go tak nazywać. nie jest bezpodstawne. A gdy mówię mu, czego dowiedziałam się od Josha, chłopak piszczy podekscytowany. Żartuję sobie z niego, że zachowuje się jak dziewczyna.
Nadrobienie wszystkich zaległości zajęło nam parę godzin. Właściwie to za to kocham Patricka. Nigdy nie brakuje nam tematów do rozmów. Odkładam urządzenie na swoje miejsce, gdy zegar wskazuje kilka minut po północy. Jestem już umyta i przebrana w piżamę, gdy słyszę otwieranie drzwi wejściowych. Zamieram ale przypominam sobie, że to pewnie Matt wrócił z imprezy. Postanawiam sprawdzić czy wszystko jest dobrze, ale zatrzymuję się w pół kroku słysząc jak z kimś rozmawia. Moje serce zatrzymuje się po czym zaczyna bić ze zdwojoną siłą. Chyba nie przyprowadził ze sobą dziewczyny? Nie zrobiłby mi tego, prawda? Nie dowiem się tego jeśli będę tak nadal stała, więc motywuję się aby ruszyć do korytarza.
Fala ulgi zalewa moje ciało, gdy ciemnowłosy, nieznajomy chłopak, próbuje pomóc prawie nieprzytomnemu blondynowi wstać z podłogi. To tylko kolega.











Notka od autorki:
Przepraszam! Na prawdę! Nie było mnie tu tak długo, ale nie wincie mnie za to, w końcu są wakacje. Jeszcze tylko dwa rozdziały i koniec...
Do następnego!



8 komentarzy:

  1. Cudo!
    Mówiłam już że kocham Matta? Jest cudowny! Genialnie wykreować jego postać!
    A co do daty dodania rozdziału to się nie przejmuj. Każdemu się zdarza:)
    Kocham, kocham i jeszcze raz KOCHAM to opowiadanie!
    Mam nadzieję że w następnym rozdziale Rose i Matt wyznają co do siebie czują i będą razem;) Zwłaszcza że Rose ma pozować dla Matta:)))
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!
    Mari

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka, kiedy nowy rozdział?? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny rozdział?
    Pozdr.
    Mari:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem że już pytałam, ale zapytam jeszcze raz: Kiedy pojawi się rozdział 27? Nie mogę już wytrzymać!
    Pozdr. Mari:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. O jejku jak dawno mnie tu nie było. Ale teraz powracam i tak łatwo się mnie nie pozbędziesz! ;) Od wczoraj czytałam wszystko na wdechu, aż do 3 rano, ale byłam zbyt zmęczona żeby skomentować... Mam nadzieję, że te pierony w końcu wyznają sobie miłość, bo są na dobrej drodze!
    Opowiadanie trafia do mnie, do ulubionych + czekam na nexta!
    Ściskam mocno, Kasia ;*
    escape-in-your-arms.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń