środa, 22 czerwca 2016

Rozdział 25

Matt POV:

Otwieram drzwi prowadzące do pokoju brunetki. Robię to cicho aby jej nie obudzić, chociaż jest to bez sensu, bo właśnie po to tu przyszedłem. Dostrzegam ją wtuloną w poduszkę. Jest tylko częściowo przykryta, więc mój wzrok od razu ląduje na jej nagich nogach. Przenoszę go na twarz Rose. Jest śliczna. Jej usta są lekko uchylone, nosek zmarszczony, co sprawia, że chcę wiedzieć o czym śni. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko widoku jej pięknych niebieskich oczu, które wydają się przewiercać mnie na wskroś. Gdy patrzy nimi w moje, mam wrażenie, że może poznać wszystkie moje tajemnice. Których nie jest tak mało. Chociaż pewnie, gdyby o nich wiedziała nie było by jej tu ze mną. Trzymała by się ode mnie najdalej jak tylko można. Gorzki uśmiech pojawia się w mojej głowie, gdy pozwalam wspomnieniem zawładnąć moimi myślami. Aby pozbyć się niechcianych obrazów, postanawiam w końcu obudzić dziewczynę. Inaczej sama się obudzi i wyjdę na nienormalnego, przyglądając się jej gdy śpi. Odbijam się od ściany, o którą się opierałem i podchodzę do łóżka. Z bliska jest jeszcze piękniejsza. Nie mogąc się powstrzymać, kucam przy niej i przejeżdżam palcem po jej policzku. Jej skóra jest taka delikatna. Sprawia, że wciąż chcę ją dotykać. I nie jest to tylko aspekt cielesny. Wystarczy mi trzymanie się za ręce, bądź przytulanie. Rzeczy, które czuję przy brunetce są dla mnie nowe. Czasami nie potrafię się w tym odnaleźć.
- Pora wstawać Rosie - szepczę, aby jej nie przestraszyć. Dziewczyna porusza się i w końcu unosi powieki. Rozgląda się nieprzytomnie po pokoju i chyba przypomina sobie, że się do mnie wprowadziła. Kolejna nowa rzecz, którą sam zainicjowałem.
- Dzień dobry - posyła mi lekki uśmiech, co odwzajemniam - Która godzina?
- Dochodzi siódma, więc musisz się zbierać skarbie - mówię i dopiero po chwili dociera do mnie jak ją nazwałem. Rzucam niepewne spojrzenie na dziewczynę. Jej twarz wyraża zdziwienie, ale szybko znika zastąpione szczerym uśmiechem. Zaraża nim mnie, więc już o chwili czuję jak w moich policzkach formują się dołeczki, których szczerze nienawidzę. Chociaż, gdy dostrzegam zachwycony wzrok blondynki, gdy je zauważa stwierdzam, że mogę jednak trochę je polubić.
Chwilę obserwuję jak krząta się po pokoju. Gdy wychodzi do łazienki, postanawiam iść do kuchni zrobić śniadanie.
Kończę robić jajecznicę, gdy dołącza do mnie Rose. Wskakuje na blat, co jest chyba jej przyzwyczajeniem i komplementuje mnie, za zrobienie nam posiłki. Jeśli za każdym razem ma zamiar to robić, to będę jej gotował do końca życia. Odwracam wzrok od patelni i przyłapuję brunetkę, na wpatrywaniu się w mój nagi tors. Sama dziewczyna nie dostrzega, że na nią patrzę. Rozpiera mnie duma, którą szybko zastępuje pożądanie, gdy zagryza swoją wargę. Pragnienie zrobienia tego samego jest zbyt silne, więc wyłączam ogień i nie patrząc na nic wpijam się w malinowe usta. Całuję dziewczynę z desperacją, która zapewne wyczuwalna jest w moim chaotycznych poczynaniach. Jestem zdesperowany jej całej.
Dopiero po kilku minutach, czuję jak zaczyna ze mną współpracować. Otwiera swoje usta, wpuszczając przy tym mój język do wnętrza. Od razu korzystam w okazji i wszystko staję się brudniejsze niż powinno. Przesuwam rękoma po jej udach, która na moją niekorzyść są dziś odziane w jeansy. Jej małe rączki, zaciskają się na moich ramionach. Przerywam, cmokając ją ostatni raz w spierzchnięte usta. Posyła mi nieśmiały uśmiech, a moje usta mimowolnie układają się do wypowiedzenia tych dwóch słów. Jednak nic z nich nie wychodzi. Przeraża mnie ich wielkość oraz obowiązek jaki się z nimi łączy. Jest też obawa przed odrzuceniem. Moje serce nie wytrzymałoby, gdyby jedyna osoba, którą zdolny byłem pokochać, nie odwzajemniała tego.
- Coś się stało? - zaniepokojony głos dziewczyny, przedziera się przez moje myśli. Jej prawa ręka gładzi mój policzek i naciska na miejsce, w którym często znajduje się dołeczek. Mimowolnie poprawia mi się humor. Kręcę głową przecząco. 
Śniadanie zjadamy w bardzo szybkim tempie, ponieważ zostało nam mało czasu do rozpoczęcia lekcji Rose. Jadąc samochodem łamię kilka przepisów, ale na szczęście nigdzie nie spotykam policji. Macham do wysiadającej brunetki i odjeżdżam z piskiem opon, aby zdążyć do studia. Jestem świadomy, że klient już pewnie na mnie czeka, i że dostanę opieprz od Sama. Mimo tego, że jesteśmy przyjaciółmi, chłopak jest też moim szefem, a swoje studio traktuje bardzo poważnie. 
Dlatego nie dziwię się, gdy rzuca mi zirytowane spojrzenie, gdy wbiegam do miejsca mojej pracy. Przepraszam chłopaka, który musiał czekać. Dziesięć minut później, jestem już w trakcie robienia kontur na jego ramieniu. Gdy kończę sprawdzam telefon, który pikał, dając znać o nowej wiadomości. Uśmiecham się jak wariat, gdy odczytuję jej treść oraz nadawcę. Sam posyła mi wszystko wiedzące spojrzenie, a ja zastanawiam się co powiedział mu Andy, Muszę później do niego zadzwonić, ale teraz skupiam się na odpisaniu Rose. 
Po pracy, kieruję się do domu mojego brata. Zostawiłem tam kilka ubrań i muszę jechać je odebrać. Przekraczając próg domu, czuję jak małe ciało z impetem wpada na mnie, przytulając się do moich nóg Unoszę dziewczynkę i daję całusa w policzek.
- Hej, księżniczko! Stęskniłaś się za ulubionym wujkiem, co? - kiwa zawzięcie głową. Postanawiam sobie, że jak tylko będę miał wolne, to gdzieś ja zabiorę. 
W kuchni spotykam Josha i Hannah. Witam się z nimi i wyciągam z lodówki sok, pijąc prosto z kartonu. Czuję karcące spojrzenie Hannah. Widocznie jej córka ma to po niej, Uśmiecham się niewinnie. 
- Chodź kochanie, pokażesz mi te obrazki, które namalowałaś w szkole - kobieta, mówi do Daisy, po czym posyła porozumiewawcze spojrzenie Joshowi. Gdy zostaję w pomieszczeniu tylko z moim bratem, unoszę pytająco brew. Zakłopotanie, maluje się na jego twarzy, co sprawia, że jestem coraz ciekawszy o co chodzi.
- Jak wam się mieszka z Rose? - pytanie opuszcza jego usta. Jestem pewien, że nie po to chce rozmawiać, jednak odpowiadam.
- Na razie dobrze. Możesz powiedzieć prosto z mostu o co chodzi? - już trochę zdenerwowany podnoszę głos.
- Co jest między wami? - no dobra. Aż takiej szczerości się nie spodziewałem. Prycham pod nosem.
- Nic. Co ma być? Lubimy się - jego spojrzenie jasno mówi, że mi nie wierzy. 
- Pokazałeś jej obrazy - spinam się, gdy słyszę to jedno zdanie. 
- Skąd o tym wiesz? - rzucam ostro, odstawiając karton na blat. Ciskam gromu w stronę brata, ponieważ po cholerę wtrąca się w moje życie.
- Rose mówiła i ja - drapie się po karku, odwracając wzrok - Umm... tak jakby wymsknęło mi się coś o psychologu? - słysząc to zaciskam pięści, próbując się uspokoić?
- Co kurwa, zrobiłeś? Ja pierdole, Josh! - zaciskam szczękę, aby nie było mnie słychać na górze.
- Nic jej nie powiedziałem. Pytała ale powiedziałem, że sam jej powiesz, jak będziesz gotowy - jego tłumaczenie się sprawia, że złość mi mija, ale zastępuje ja smutek moją popieprzoną przeszłością. 
- Ja ja kocham - wypowiadam, niespodziewanie nawet dla mnie. Słyszę jak starszy, wciąga ze świstem powietrze, zaskoczony moimi słowami. Powiedzenie tych słów głośno, wcale nie sprawiło mi trudności, a nawet rozwiało moje wcześniejsze wahania, Ja na prawdę ją kocham. Jak nigdy nikogo. Podnoszę bezradny wzrok na mężczyznę. Nie dostrzegam, tak jak się spodziewałem, złości. Jest ze mnie dumny? To chyba to, maluje się na jego twarzy. Posyła mi uśmiech, który odwzajemniam. Teraz zostało mi tylko powiedzieć te dwa słowa dziewczynie. 

Tak Rose, kocham cię. Czy ci się to podoba czy nie.






Notka od autorki:
Jeszcze tylko dwa rozdziały i prolog! Nie wierzę :D

2 komentarze:

  1. Oooo! To takie słodkie:)
    Rozdział PRZECUDOWNY, jak zawsze zresztą. Jestem pewna że Rose również kocha Matta. Kto by go nie kochał?
    Dlaczego tylko dwa rozdziały do końca. Nie chcę rozstawać się jeszcze z tą piękną historią...
    Pozdrawiam i czekam na next.
    Mari:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) kiedy nowy rozdział ??? ;* ❤

    OdpowiedzUsuń